niedziela, 15 października 2017

Katalonia, czyli deklaracja niepodległości, której nie było

We wtorek wieczorem Carles Puigdemont wygłosił w katalońskim parlamencie wystąpienie, obwołane przez media deklaracją niepodległości. Od razu też „zawieszając” tę rzekomą deklarację. Co się więc stało?

Puigdemont podczas przemówienia w katalońskim parlamencie ogłosił, że zgodnie z wynikami referendum z 1 października, Katalonia „wygrała prawo do stania się niepodległym państwem” oraz, że „zakłada mandat ludu Katalonii do stania się niepodległym państwem w formie republiki” (wystąpienie Puigdemont nie jest dostępne w j. angielskim, a jedynie w j. katalońskim – można je znaleźć tutaj; cytowane fragmenty pochodzą z tłumaczenia części wystąpienia przez El Pais). Sam jednak Puigdemont podczas przemówienia stwierdził, że to parlament Katalonii powinien podjąć uchwałę, na mocy której zostanie zadeklarowana niepodległość Katalonii. Ani jednak Puigdemont, ani żaden inny z katalońskich polityków, nie uczynili kroku w celu zadośćuczynienia tej procedurze.

Carles Puigdemont, nazywany jest przez media „szefem rządu Katalonii”, formalnie natomiast zajmuje stanowisko przewodniczącego Generalitat de Catalunya, określonego w ustawie o autonomii Katalonii jako „system instytucjonalny, wokół którego politycznie zorganizowany jest samorząd Katalonii” (art. 2(1)). Na Generalitat de Catalunya składa się parlament Katalonii, przewodniczący Generalitat, rząd Katalonii i inne instytucje (art. 2 (2)). Puigdemont pełni więc funkcję wyższą i ważniejszą od bycia „szefem rządu”, bowiem przewodniczy strukturze, której jednym z elementów jest rząd. Co więcej, przewodniczący Generalitat jest reprezentantem Generalitat i Hiszpanii w Katalonii (art. 67 (5)), co powoduje, że stanowi element w strukturze organizacyjnej hiszpańskiej administracji.

Carles Puigdemont nie mógł więc sam ogłosić niepodległości Katalonii. I nie próbował nawet tego zrobić, bo jeśli opierać się na tłumaczeniu El Pais, to Puigdemont jedynie stwierdził, że Katalonia „wygrała”, w wyniku referendum, prawo do stania się niepodległym państwem; Puigdemont przyjmuje, że Katalończycy mają do prawo do utworzenia państwa itd. Dla porównania, w deklaracji niepodległości Kosowa padły słowa o tym, że „ We, the democratically elected leaders of our people, hereby declare Kosovo to be an independent and sovereign state”.

Na tej podstawie można więc stwierdzić z całą pewnością, że, niezależnie od innych aspektów międzynarodowoprawnych deklaracji niepodległości, we wtorek nie doszło do ogłoszenia niepodległości Katalonii. Można byłoby powiedzieć teoretycznie, że, mimo to, Puigdemont potwierdził polityczną wolę utworzenia przez Katalonię niepodległego państwa, ale przeczy temu dalsza część wystąpienia Puigdemont, w której stwierdził, że „proponujemy, aby parlament Katalonii zawiesił deklarację niepodległości”, aby rozpocząć dialog i osiągnąć porozumienie. Po pierwsze, wynika z tego, że Puigdemont, który nie mógł zadeklarować niepodległości i nie złożył do parlamentu wniosku o jej ogłoszenie, już zaproponował parlamentowi „zawieszenie” (cokolwiek miałoby to nie znaczyć) deklaracji niepodległości. Po drugie, słowa Puigdemont należy zapewne rozumieć tak, że Katalonia chce rozmawiać z Madrytem na temat utworzenia niepodległego państwa z części terytorium Hiszpanii, co każdy, przy odrobinie politycznego realizmu, uzna za całkowicie nieprawdopodobne (zwłaszcza, że Hiszpania ma poparcie międzynarodowe przeciwko jakimkolwiek próbom niepodległości Katalonii). Nawet katalońscy politycy, na czele z przewodniczącym Partii Socjalistycznej, uznali, że wystąpienie Puigdemont było „obrazą dla zdrowego rozsądku”.

Wbrew nagłówkom pojawiającym się od wtorku w mediach, Katalonia nie ogłosiła więc niepodległości, i nic nie wskazuje na to, że stanie się to w przyszłości.

Brak komentarzy: